wtorek, 28 czerwca 2016

Tini - Nowe życie Violetty


Dowiemy się więcej o filmie? Zapraszamy! 





Twórcy argentyńskiego serialu "Violetta" (2012-2015), cieszącego się i u nas niesłabnącą popularnością, postanowili rozszerzyć losy głównej bohaterki w formie pełnometrażowego filmu. "Tini: Nowe życie Violetty" na ekrany polskich kin trafi 1 lipca. Co działo się na planie i dlaczego warto zobaczyć film? O tym opowiedzieli nam jego aktorzy.
Scenariusz filmu "Tini: Nowe życie Violetty", odzwierciedlając wątki z pozaekranowego życia Tini, opowiada o tym, jak opuszcza ona świat "Violetty" i samotnie wyrusza po nieznane dotąd doświadczenia. To, co wydarzy się podczas zaledwie jednego lata, odmieni Violettę zarówno jako osobę, jak i artystkę.
Bohaterka filmu "Tini: Nowe życie Violetty" -Tini (Martina Stoessel)- jest bardzo zapracowana. Wciąż podróżuje, nagrywa piosenki, udziela wywiadów, rozdaje autografy, śpiewa. I mimo że muzyka jest jej największą pasją, tak intensywne życie zaczyna ją męczyć. Dodatkowo jej chłopak Leon (znany z "Violetty"Jorge Blanco) przebywa w Los Angeles, gdzie pochłonięty jest nagrywaniem swojej płyty, a do Tini docierają informacje na temat jego
Z pomocą Tini przychodzi jej ojciec (Diego Ramos), który wręcza córce zaproszenie od starej przyjaciółki rodziny Isabelli (Ángela Molina), prowadzącej we Włoszech dom dla młodych artystów. Tam Tini będzie mogła odpocząć, poznać nowych znajomych (w tym niespełnionego tancerza Caio granego przez Adriána Salzedo), nabrać dystansu do swojego życia i przemyśleć wiele spraw, które ją nurtują. Podróż do Włoch stanie się dla niej niezapomnianą przygodą.


"Płakałam ze śmiechu, a z tą muchą to trwało aż w końcu zniknęła i wreszcie udało nam się dokończyć tę najważniejszą scenę w filmie" - Martina
"Mogę powiedzieć polskim widzom, że nie musicie być fanami 'Violetty', żeby obejrzeć film, bo jest to historia miłosna, bardzo bardzo przyjemna, nakręcona w niesamowitym, pięknym miejscu we Włoszech. Ma też cudowną muzykę. Oczywiście fani 'Violetty' muszą pójść na film" - Clara Alonso 

"Nagrywaliśmy scenę z Tini i pozostałymi włoskimi członkami obsady, którzy mieszkali we Włoszech. Ja i Ridder (Ridder van Kooten- przyp. red.) myśleliśmy, że kręcimy następną scenę, a nie wcześniejszą. Violetta mówiła nam w niej, że mamy wielki problem, a my na to: 'Jesteśmy bardzo, bardzo wdzięczni!'. To nie miało całkowicie sensu! Wszyscy patrzyli na nas dziwnie i pytali: 'Wiecie, co właśnie powiedzieliście?', a my na to: 'Coś nie tak?'. To było naprawdę zabawne" - zdradził nam Leonardo.

Filmiki z wywiadem i zdjęcia znajdziecie TUTAJ

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz